06 maja 2009

Motyl...

Rozglądała się na peronie... Rozpoznałam ja od razu... Jednak stres był na tyle silny, że bałam się spojrzeć w oczy... Dostałam białą różę... Zaskoczenie takie, że tylko kątem oka zerkałam... W czasie jazdy samochodem żartowałam, że się boję, bo kobieta kieruje... Szalona... Potem mieszkanie, salon... Unikanie wzroku przy rozmowie... Jak ja dawno na spotkaniu z kobietą nie byłam, pomyślałam... Momentami myślałam, że dobrze że jesteśmy we trójkę, bo by była cisza... Matko jak ja się wstydziłam :p

Spacer na rynek... Kamienice... Rozglądałam się... Słuchałam ich rozmowy... Zerkałam sobie... Mały elf skakał po środku Kobiety i Grzyba mówiących o jakiś symbolach religijnych, hitlerowskich i nie wiem co tam jeszcze było, a że się nie zna to czasem robił coś, aby delikatnie się zaznaczyć że idzie i kica se obok nich - niska jestem, a tempo w jakim szli czasem kazało podbiegać :D Żeby troszkę sobie stres rozładować odważyłam się na komplement jakiś delikatny dla Talishy, ale już nie pamiętam jaki, bo naprawdę na szybko to rzuciłam. Skakałam momentami udając złość, bo wiatr tak szumiał, że nie dało się momentami normalnie iść i rozmawiać... Przysiedliśmy... Odważyłam się na piwo... Ona też... Grzyb wolał soczek ;)

Powrót spacerkiem... Dalej oszołomiona szłam, żartując że pijane elfy sa niebezpieczne... Jej ramię... Bo sie jeszcze przewrócisz, powiedziała cicho... I tak już wracałyśmy... Nocą znów poszliśmy na spacer... Pogoda była bardzo orzeżwiająca, więc szkoda było w czterech ścianach się marnować :p Ciemna noc... Spacer... Grzybek coś opowiadał... W milczeniu poczułam ciepło czyjejś dłoni blisko swojej... Kilka milimentrów... Nieśmiało małym palcem dotknęłam dłoni... Za chwilkę odważniej splotłyśmy kilka palców... Aby iść w końcu za dłoń tak... Że wewnętrzne powierzchnie się dotykały... Radość... Niesmiałość... Niewinność... Zawstydzona i jednocześnie z ulgą, że się odważyłam szłam w milczeniu... Słuchałam jej głosu...

***
nocą
ciepłe ramiona
obejmowały zmarznięte
skrzydełka elfa...

niewypowiedziane
słowa tańczyły
w ciemnościach...

pierwszy uśmiech...
pierwszy gest...
pierwszy pocałunek...

pod osłoną nocy
jesteś moim
motylem
szepnęłam...

W niedzielę już nie było chwili, żebyśmy nie były obok siebie... :)

0 komentarze:

Prześlij komentarz

 

Little Elf in WonderLand :) © 2008 . Distributed by Blogger Templates. Design By: SkinCorner