21 kwietnia 2009

Taka bajka ;-)


Znikąd na łóżku w mieszkaniu pojawiła się czarna masa z puszką piwa. Sio, usłyszał. Wyszedł ze smutna minką. Jego ciekawość jednak była silniejsza. Latał przy oknie. Zasłonięto żaluzje. Co tam robicie?, pytał. Usłyszał, że się puka. Puk, puk powiedział. Nie wpuszczono go. Kolejnego dnia zaczął od puk puk. Coś go ciągnęło do mieszkania bez klamek z zasłoniętymi żaluzjami. Proszę usłyszał. Pochwalił mebelki. Ułożył się na łóżku. Siadał na wszystkim co się dało. I popijał wciąż puszką. Któregoś dnia został przyłapany. Ups, powiedział i zwiał. Elfowi zrobiło się smutno. Lecz to nie było jego mieszkanie.
Elf natknął się na niego na wykładzie Sidey, kiedy to jego opiekunka barmanów wykładała w Akademii. Mały sympatyczny grzybek chodził między grupami. Elf w duszy śmiał się. Uszanowanie, witał się. Czym się ze mną podzielicie?, pytał. Była bowiem praca w grupach i na wnioski. Grzybek był posłańcem z rozczulającym wyrazem twarzy. Trudno było się nie uśmiechać widząc te oczy.
Grzybek zawitał do ojczyzny elfa. Tańcował w Forumowej. Elf wówczas zajęty urządzaniem pubu widział kątem oka przemykającego grzybka o krótkich nóżkach i małych raczkach. Przesympatyczny avatar, myślał. Co go zadziwiało, prawie zawsze w innym kolorze kapelusza i krawata. Elegancik, pomyślał elf.
Zyngo... Mam zyngo, moge je u Ciebie postawić?, słyszał elf kilka dni później. Nie pasuje mi, wykręcał się. Nie znał tego, nie wiedział co to jest. Zyngo mam trzy, postawiłbym u Ciebie, moooge? Elf nie wiedział czy tak można, nie miał wydzielonego terenu. Zobacz, tu jest pomieszczenie, pogadaj z Uzi, może wynajmiesz.
Szukam jednorożca, widziałam, ale zaginął, rzekł elf gdy zobaczył go jako kozę. Grzybek się zaoferował, że pomoże. Dwie kozy jedna alpejska druga biała udały się na poszukiwania. Tu masz jednorożca, rzekł grzybek w przebraniu. Ale ja chcę z motylkiem, rzekł elf. Grzybka zalagowało i na tym się skończyło.
Elf odnalazł jednorożca sam.
Ładną masz działkę, powiedział, gdy zobaczył elfi dom. Elf powiększał akurat teren i urządzał ogródek. Ooo, grzybki! Hop już grzybek na grzybku siadł. Elf się w duchu uśmiechnął.
Mogę u Ciebie powiesić plakat? pytał grzybek kicając przy szybie Pubu. A jaki to marsz?, spytał elf. Marsz równości, padła odpowiedź i info, że dostaje plakat. Ok, powieszę, rzekł elf, a tęczową flagę też macie?
Tu musi byc wesoło, jakie ściany polecasz?, wykrzyknął uradowany grzybek. Będzie miał swoje zyngo. Elf skłonny do pomocy pokazywał tekstury. To za smutne, a to za szare. To ma być wesołe, marudził grzybek.
Hunt! Hunt buziaczkowy. Muszę mieć wszystkie buziaczki, rzekł elf. A co to?, zainteresował się grzybek. Buziaczki, znajdujesz a w nich są prezenty, wyjaśnił. Lubię prezenty i tak oto grzybek pomagał i zakładał na siebie wszystko co znalazł. Niebawem do pracy przyszedł jako kobieta. Wy macie łatwiej, powiedział, już chyba taki zostanę.
Elf i grzybek krążyli w okolicach ze swoimi znajomymi, bądź bez. Tańczyli w pracy, gdy była chwila aby odetchnąć. Ja chce Pub, rzekł pewnego dnia grzybek. Wyrzucił maszyny na ulicę.
Mamy misję, rzekł pewnego dnia, trzeba zbudować las. Elf popatrzył na jego maszyny. Dawaj to do mnie, rzekł. Rainbow & Zyna. A będzie ślub?, spytał żartem grzybek. Elf miał żonę, a poza tym pewnien demon grzybka odwiedzał.
Były dni kiedy Elf siedział sam na elfich simach. Każdy był kims zajęty. A on nie pasował do towarzystwa. A to nie tym się interesował, a to tu przeszkadzac nie wypada. Siedział raz zły z napisem, że jest skazany sam na siebie. Czuł, że coś się zmienia. Że kogoś pewnie straci.
Piękne, rzekł patrząc na maszynki z elfim skinem ustawione pod ścianą z truskawkami do siedzenia. Elf śmiał się sam z siebie przypominając sobie jak kiedyś zbywał sympatycznego grzybka z jego hazardem. Nowe logo trzeba, rzekł. Zrobimy, obiecał elf.
Mogę tu zamieszkać?, spytał kładąc się na białej poduszeczce pod drzewem. Oczywiście, jest twoja :) Wylogowywał się kładąc na niej i mówiąc dobranoc. Niewiadomo kiedy stał się czyms co rozweselało dni elfa. Oczarowywał avkiem króliczka nawet samą Królową Uzi. Ba, nawet został porwany. A pewnego dnia był syrenem. Oczarował nawet Cesarzową...
Wyjdziesz za mnie?, spytał dając w teatrze obrączkę. Zadowolony elf, gdyż stał się sam jak palec zgodził się. No ba, pytanie. Radość była duża, tak, że elf zamiast spać uległ magii. Stał się króliczkiem.
Chcę strój króliczka
, rzekł kolejnego dnia grzybkowi, zobacz jaki ładny. Czuł, że coś wisi w powietrzu. Idę zabrać ją w romantyczne miejsca, usłyszał po chwili. Elf przemilczał, choć w zasadzie przywykł być zabierany na wycieczki. To zdanie zapadło w pamięć. Nikt mnie nigdy nie zabierał w takie miejsca, pomyślał. Nie spodziewał się niczego.
Nastał dzień poza SL. Elf wrócił zadowolony z myślą, żeby się pokazać jednym ważniejszych osób w jego życiu. Ciekawe co powie jak mnie zobaczy myslał logując się. Spójrz w profil, usłyszał. Kubek zimnej wody na dzień dobry. Uszka opadły. Wybacz ;) , usłyszał. To był inny ton niż znał. Nie wiedząc zupełnie co się dzieje, zbity z tropu odszedł dalej. Z szokiem, ale pogodził się z sytuacją. Tak to czasem bywa, pomyślał. To pewnie żartem było, przekonywał siebie chowając błyskotkę do invetory. Kolejne dni upływały spokojnie i samotnie. Elf w stroju królika, może chowając się sam przed sobą, sam nie wiedział właściwie co, łaził po świecie. Miał za dobra pamięć do słów, przeżyć i tego co mogło w jakiś sposób uderzyć. Nawet jeśli chodziło o przyjaciela to było mu przykro.
Ale potem poznał pewną prawdę... Może nawet dzięki temu wydarzeniu. To nieprawda, że tu nie ma uczuć. Obdył kilka rozmów z mądrym smokiem. W stroju króliczka siedział z opuszczonymi uszkami i słuchał. Zagubiony. Smutny. Z każdym słowem smoka docierało do niego... Został w pewnym rodzaju oswojony. To przyjaciel, pomyślał, skoro sie rozmyślił... Może nie przemyślał... Jesli chce tak... Przemilczę to na swój sposób. Ważne, żeby się dobrze bawił. Stwierdził po rozmowie ze smokiem. Smok miał rację. I uświadomił coś. Elfy są wolne... Nieśmiertelne... A tutaj... Jak mogę być elfem kiedy korzenie drzew i szum wiatru mówi co innego...
Oswojony, oswojony,
chodził i powtarzał mały elf. Nie dziwię się, usłyszał od smoka, wspólna praca, przebywanie razem...
Dlaczego nic nie może byc proste?, spytał sam siebie i wylogował się.
Dzisiaj juz Elf sam nie pamięta dokładnie jak to się stało wszystko. Powiedzieć może jedno, że jadąc autobusem i pisząc ten tekst na kolanie w zyciu nie powiedziałby, że wszystko tak może się potoczyć. Że tyle osób stanie mu się bliskich za pomocą czegoś takiego jak Second Life. A na pewno widząc pierwszy raz grzybka z opadającymi kącikami oczu w skromnym krawaciku nie wiedział, że będzie miał przyjemność prowadzić z nim pub, mieć za sąsiada, przyjaciela i ślub :)

- Nie mogę bawić się z tobą - odparł lis. - Nie jestem oswojony.
- Ach, przepraszam - powiedział Mały Książę. Lecz po namyśle dorzucił: - Co znaczy "oswojony"?
- Nie jesteś tutejszy - powiedział lis. - Czego szukasz? [...]
- Szukam przyjaciół. Co znaczy "oswoić"?
- Jest to pojęcie zupełnie zapomniane - powiedział lis. - "Oswoić" znaczy "stworzyć więzy".
- Stworzyć więzy?
- Oczywiście - powiedział lis. - Teraz jesteś dla mnie tylko małym chłopcem, podobnym do stu tysięcy małych chłopców. Nie potrzebuję ciebie. I ty mnie nie potrzebujesz. Jestem dla ciebie tylko lisem, podobnym do stu tysięcy innych lisów. Lecz jeżeli mnie oswoisz, będziemy się nawzajem potrzebować. Będziesz dla mnie jedyny na świecie. I ja będę dla ciebie jedyny na świecie. (...) Trzeba być bardzo cierpliwym. Na początku siądziesz w pewnej odległości ode mnie, ot tak, na trawie. Będę spoglądać na ciebie kątem oka, a ty nic nie powiesz. Mowa jest źródłem nieporozumień. Lecz każdego dnia będziesz mógł siadać trochę bliżej...
Mam nadzieję, że to oddało czytelnie mysli owego elfa. Dobranoc.

2 komentarze:

Desio pisze...

:)))))))))))

TalishaDaviau pisze...

A mnie zabrakło słów... Piękne...

Prześlij komentarz

 

Little Elf in WonderLand :) © 2008 . Distributed by Blogger Templates. Design By: SkinCorner