24 marca 2010

...ale na przemawianiu się kończy?

Tak w przerwie oglądam demotywatory... Wstawiłam tutaj kilka w post i w poprzednie posty.
Nikt nie zaprzeczył. Demotywatory przemawiają. Lecz na tym przemawianiu zapewne się kończy. Aż się zastanawiam czy osoby tworzące je, jak i oglądające czy choć raz pod wpływem takiego przemówienia do uczuć(?) zrobiły coś ze swoim życiem.
Cokolwiek?
 Ja co prawda nie zrobiłam nic wielkiego, ale... W jakiś sposób zmieniło się moje patrzenie na wiele rzeczy. Codziennie mówię swojej Ukochanej, że Ją kocham, bo nigdy nie wiadomo co będzie jutro. Inaczej patrzę na rodziców i bardziej doceniam to, co dla mnie robią. Inaczej też podchodzę do jedynej w moim życiu Siostry. Bo życie jest jedno.
I właśnie... Tutaj przychodzi mi na myśl... Czy warto je spędzać w virtualnych światach? Czy nie będzie nam szkoda tych godzin i zarwanych nocy spędzonych w pikselowym świecie? Czasami wiadomo, że chce się uciec od Real Life, ale nie da się z niego całkowicie wylogować. Chyba, że poprzez śmierć, a po niej nikt nie znajdzie się w Second Life. To byłoby zbyt piękne. Mamy je jedno i by nie żałować to może lepiej zastanowić się nad nim?
Poświęcić mu trochę więcej niż minuty na robienie kanapek, "które zjemy z pikselowymi przyjaciółmi", na kilka minut rozmowy z domownikami, "aby się odczepili i potem dali mi grać w spokoju", wizytę w toalecie z myślą "w virtual life na szczęście nie trzeba tego robić, avatar jest wiecznie czysty i piękny"... Może znajomości z SL przenieść na komunikator i mail, do bardziej realnej formy - spotkać się w realu?
Demotywatory są zbyt słabe, aby tego dokonać. Ja jednak powiem Wam jedno.
Od maja tamtego roku nie miałam dostępu do Second Life, ponieważ się przeprowadziłam. Początkowo za nim tęskniłam, ale znajomości z SL'a miałam pod telefonem. Potem jak pojawił się internet to utrzymujemy kontakt przez Gg, blogi, maila... Desio nas odwiedził jeszcze kilka razy w Łodzi.
Od kiedy mam limit i nocą się loguję do SL'a czuję, że to nie jest już ten sam świat. Może ja się zmieniłam? A może po prostu brak miejsca, które mogłoby być moim domem, brak znajomych online, którzy odczuwają podobnie - coraz rzadziej pojawiają się w Second Life...?
Przez dni kiedy nie miałam i nadal w zasadzie nie mam możliwości, a przede wszystkim chęci - wiadomo, jakby net był normalny to bym się logowała, ale w sumie po co? na tracenie godzin w bezsensownym łażeniu? na przebieraniu laleczki, która w zasadzie już ma w realu to, czego pragnęła? - zyskałam w realu całkiem sporo.
Każdemu radzę dłuższą przerwę od Second Life. Zauważycie, że świat ma Wam wiele do zaoferowania. Przytulanie w realu jest tysiąc, milion, bilion razy przyjemniejsze niż ustawianie avatarów na kulkach z animacją przytulenia. Kotki w realu są o wiele bardziej zajefajne niż te pikselowe z walącymi się HUDami. Zajmować się trzeba, powiecie... ale jakie to przyjemne! Jaką radość sprawia widok radosnego kotka wcinającego karmę, którą dźwigałam mu z marketu "bo taka lubi". A i ludzie nie gryzą. Naprawdę można być sobą bez ukrywania się za monitorem i avatarem. Grunt to się przełamać i nie wybierać drogi na łatwiznę. Bo za monitorem to każdy nas lubi i każdy jest fajny.
Nie twierdzę jednak, że porzucam SL. To raczej ono porzuciło mnie. Nie widzę w nim nic, co mogłoby mi oferować poza tylko i wyłącznie możliwością posiedzenia z przyjaciółmi i ich piskelowymi przedstawicielami w jakimś pikselowym miłym miejscu. Ale ma to sens i smak jeśli np. tak jak z Desiem i Maxem mieszkamy daleko od siebie. Spotkanie w realu nie jest niemożliwe, jednak jest to sporo kilometrów, na które trzeba się bardziej przygotować finansowo i czasowo, a tu login i już. Jednak planów spotkania się wszyscy razem na raz nie są bynajmniej porzucone.
We wszystkich innych przypadkach jakichkolwiek SL nie ma dla mnie nic do zaoferowania. A ostatnio i tych innych przypadków nie ma. Bo przyjaciele z jakiś powodów do SL'a logują się mniej, mamy kontakt Gg/mail, a i w SLu pada wszystko, gdzie wspólnie lubiliśmy razem przebywać. Nie ma miejsc, gdzie czulibyśmy się dobrze i moglibyśmy razem po przebywać.
Stwórzcie własne, powiecie. Okej, dajcie mi te 1700 złotych to będzie sim. Tylko co miesiąc proszę? Działeczka powiecie. Owszem... Tylko pokażcie mi normalną cenę. I to na jakimś ładnym simie, gdzie nie będę musiała używać translatora, żeby się dogadać z dziwnym sąsiadem, któremu przeszkadzają motylki albo gałąź drzewa wystająca z mojej działki. Kretynizm. Takie ceny to kretynizm. A i jakoś nam źle przecież nie jest w kontaktach poza SL. Bo po co płacić Linden Lab? Za miłe spotkania z przyjaciółmi? Fajną rozmowę mogę przeprowadzić i bez tego. I bez LL.
W obliczu posiadania jednego jedynego życia dodam, że owszem SL jest warto spróbować w umiarze. Ale nic nie jest warte ani SL ani IMVU ani jakieś inne WOW czy jakieś PC Waszego życia.

23 marca 2010

Poszukiwani i poszukiwane. Oraz refleksji kilka.

Dzięki Maxowi zajrzałam na secondlifowe forum. Nie muszę pisać jakie, bo pewnie każdy kojarzy. Max mi doniósł, że jakieś bany w SL lecą to sprawdziłam czy mi avatar działa. Działa, więc konto mam. Weryfikację wieku robiłam przy zakładaniu, więc mam nadzieję, że mnie się nikt nie czepi, bo nie mam kasy na telefony ani dobrze działającego neta na wymienianie listów z polskim supportem.

Otóż to i na tym forum zauważyłam wpis Czesiu Burgera. Czesiu! Jak masz konto w IMVU to koniecznie mnie znajdź. :) Mimo ostatnich rozmów to jakoś tak... Stęskniłam się. ;) Jak i za innymi znajomymi z Second Life. Więc jeśli macie konta w IMVU to ujawniajcie się! Ja się zwę EveAmarantine, od kwietnia z dopiskiem Guest zapewne (bo nie będę aż tyle płacić tylko za imię, a na darmowe creditsy są inne sposoby).

Postanowiłam skorzystać z tych 5000 za VIPa, skoro już nie udało mi się z nimi wyprosić o oddanie złotówek. (Po ostatniej prośbie o zwrócenie pieniędzy, bo po prostu nie dopatrzyłam i wytłumaczyłam trudnym dostępem do internetu osoba z supportu nawet nie raczyła mi odpisać tylko zrobiła Closed na wątku. Ech...) Swoim starym zwyczajem z SL'a poszłam od razu na zakupy. Bo zawsze w SL'u jak nie było mnie dłużej to po powrocie szłam kupić sukienkę na pocieszenie... :)

Tym razem wyszukiwanie w sklepie zaowocowało kolejną ulubioną kreatorką sukienek. Mam już, więc dwie ulubione. Przybyła rzecz jasna sukienka z pelerynką, sukienka, nowe włosy, drugie włosy i wisiorek. I jakoś tak stwierdzam, że mi się bardziej mój avatar z IMVU podoba niż ten w SL'u. Szkoda tylko, że nie ma piegów, ale... Może jakiś skin piegowaty się jeszcze znajdzie. ;p

I tu muszę podkreślić, że IMVU tym swoim automatycznym dopasowywaniem ubrania oraz możliwością przymierzenia przed zakupem - no rozwala. Po prostu rozwala. I tym pokoikiem darmowym tylko dla mnie, prywatnym, osobistym... No kurczę, Linden Lab, wybacz, ale Was przebija o głowę. Jeszcze jak spojrzeć na te chore ceny to już całkowicie!

Poza tym odnoszę wrażenie, że się SL wypala. Pojawiają się w IMVU osoby, które znam z SL'a. Coraz więcej... Nawet Desio ostatnio mówi, że SL go wkurza, jest nudne, zabiera dużo czasu. Powiedział nawet, że się źle czuje jak do niego wchodzi. Wcale się nie dziwię. Sama mam jakąś taką niechęć... Czytam SL News regularnie i... Tylko mi ręce opadają. Likwidacja polskich miejsc tylko dobiła to, co z SL'em się ogólnie dzieje.


I na koniec muszę się do czegoś przyznać. Desiu... Wybacz... Że ostatnio zjadłam Cię dwa razy. Raz jedząc chipsy z tobą w śmietanie (Borowiki w śmietanie) i potem jedząc pizzę z tobą (pieczarkami)... :( Co ja poradzę, że, kurde, Cię lubię? :(

;)

20 marca 2010

Powrót do korzeni.... ;)

Zanim Eve pojawiła się w Second Life to... grała maniakalnie w Simsy. We wszystkie dodatki i części jakie istniały. Poza obecną Trzecią serią, bo jej nie testowałam. (Tzn. testowałam może jeden wieczór, ale mi się strasznie ta wersja wieszała i jakaś uboga była.) Zdecydowanie wolałam serię Drugą.

I tak na Dzień Świętego Patryka, kiedy to wspominałam (poza prześwietną zabawą w ówczas istniejącym Pubie Rainbow) niegdyś piękny świat w SL. Fajne życie, zabawę, i to, że miałam sobie działeczkę pierwszą w swoim pikselowym życiu... Zawitałyśmy w ten dzień, przy Karmi rzecz jasna (żadnego gadania, że to nie jest piwo, bo ubiję ;p), do The Sims 2 Deluxe.

Jednak różnica polega na tym, że tym razem postanowiłam zagrać z Meg bez kodów. Wybrałam sobie tak w ton ostatnich czasów "Pogoń za bogactwem" i... Ku mojemu zdziwieniu mój Sim pragnie być Mistrzem Złoczyńców czy coś takiego... o.O

Czy to ma mieć jakieś głębsze przesłanie, że w dzisiejszych czasach bogactwo można mieć tylko dzięki przestępstwom? Oszczędzę sobie jednak rozwijania się na ten temat. Gra się łatwiej niż myślałam. Co prawda meblowanie domu trwa dłużej, bo wymiana jednego mebla odbywa się po kilku dniach pracy, ale...

Całkiem fajnie sobie przypomnieć czasy zanim to wpisałam w Google "Simsy Online" i trafiłam na forum, gdzie ktoś napisał, cytuję:

Chcesz Simsy Online? To wejdź na Secondlife.Com, to takie właśnie trochę Simsy...

O jak ja się cieszę, że to nie są takie dosłownie Simsy. A raczej były. Bo SL nigdy już nie będzie takie jak kiedyś. Wg. mnie umrze sobie powoli i po cichu zniknie... Tak jak There, któregoś pięknego dnia.

Cóż. Już od jakiegoś czasu mam nową zabawkę. Co prawda nie ma ona z SL'em nic wspólnego. Ale uwielbiam po prostu moje karty! Kocham je :) Nie wiecie o co cho? Look na fotkę poniżej.


18 marca 2010

Widok z okna motywuje do ucieczki w wirtualną rzeczywistość.


Idąc za hasłem z demotywatora... a w gruncie rzeczy też i za tym co faktycznie mamy za oknem... Powstrzymam się od opisu kupek wyglądających na świat w obliczu wszechobecnego dookoła błota z topniejącego śniegu. Choć wątpię, że tzw. białe gówno znów do nas nie zawita.
Z całą motywacją zakupiłam kolejne CD Action. Tym razem urodzinowe.

Z wszystkich proponowanych pełnych wersji podoba mi się The Legend of Beowulf! :D

Gramy przesympatycznym krasnalem wikingiem. Porozumiewamy się z innymi poprzez obrazki... I rozwiązujemy prześmieszne zagadki. Po prostu kosmos. Jak nastąpiła scena przebrania za pszczółkę prawie płakałam ze śmiechu... :D


Ale najlepiej zagrajcie w to sami. Zabrakło mi jednak przygodówki, które uwielbiam - patrzeć jak Talisha gra, ale cóż... Może za miesiąc?

09 marca 2010

...i przemawia...

 

Little Elf in WonderLand :) © 2008 . Distributed by Blogger Templates. Design By: SkinCorner